„Mark Zuckerberg – miliarder w trampkach”

Jest najmłodszym miliarderem na liście najbogatszych ludzi świata, publikowanej co roku przez magazyn “Forbes”. Ma 26 lat. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawał się być urodzonym szczęściarzem. Ale rzeczywistość pokuje, że nie można zyskać 500 milionów znajomych bez dorobienia się kilku wrogów. “Social Network” - film, który niedawno wszedł do polskich kin stara się udowodnić, że największy serwis społecznościowy - Facebook ma wiele ciemnych stron. Podobnie jak jego właściciel. Przedstawiamy Wam sylwetkę Marka Zuckerberga – geeka, który został miliarderem.

Trudne początki

Zuckerberg urodził się w porządnej rodzinie. Ojciec jest dentystą, a matka psychiatrą. Studiował na prestiżowym Harvardzie, gdzie już na pierwszym roku stworzył witrynę pozwalającą na ocenianie urody studiujących tam osób. Wywołał przy tym spore kontrowersję - by stworzyć Facemasha (bo tak nazwał ten portal) włamał się do uczelnianego systemu komputerowego, z którego wykradł zdjęcia kolegów i koleżanek. Za ten wybryk został zawieszony w prawach studenta. Jednak Facemasha w godzinę odwiedziło 450 osób, a zamieszczone na nim zdjęcia zanotowały 22 tysiące odsłon! Zatem pomysł chwycił. Zuckerberg uwierzył, że taki portal ma rację bytu i kilka miesięcy później odpalił Facebooka – serwis społecznościowy stylizowany na album, jaki amerykańscy absolwenci otrzymują po ukończeniu uczelni. Co było potem? Myślę, że się domyślacie - sukces gonił sukces, przybywało użytkowników, wejście do Doliny Krzemowej itd. Jako ciekawostkę warto dodać, że dziś liczb zarejestrowanych użytkowników przekroczyła 500 milionów osób, co oznacza, że dziś 7,5 proc. mieszkańców Ziemi korzysta z Facebooka!

Miliarder w spodniach od pidżamy

Zuckerberg posiada 24 proc. udziałów w firmie, która została ostatnio wyceniona aż na 11 miliardów dolarów. Warto zaznaczyć, że twórca popularnego “Fejsa” systematycznie odrzucał propozycję najważniejszych graczy amerykańskiego rynku dotyczące zakupu. Zrezygnował z oferty Viacom, opiewającą na kwotę 750 milionów dolarów. Odrzucił też ofertę Yahoo!, które zaoferowały mu okrągły miliard dolarów.  Nawet dziś Zuckerbergowi nie spieszy się, żeby wprowadzić firmę na giełdę. Co więcej – do legendy przeszło jego lekceważące podejście do – jak sam to określał - “ważnych panów dyrektorów”. Na spotkanie z potencjalnymi inwestorami z Sequoia Capital miał pojawić się mocno spóźniony i… w spodniach od pidżamy!  

I’m a CEO… Bitch!

Zuckerberg osiągnął ogromny sukces. Ale w przeciwieństwie do wielu młodych ludzi, którzy z dnia na dzień zyskali fortunę nie uderzyła mu do głowy woda sodowa. Nadal uważany jest za sympatycznego młodzieńca. Popularności dodawał mu młodzieńczy tupet i polot. Nigdy nie przypominał ważnego dyrektora, który w zaciszu luksusowego biura podejmował decyzję bez konsultacji z nikim. Na rozdawanych przez siebie wizytówkach pod nazwiskiem miał napisane “I’m CEO… Bitch!” (z ang. „Jestem prezesem… suko!”). Co więcej - sprawia wrażenie jakby nie przejmował się swoją fortuną. A jest przecież miliarderem! Zuckerberg  mieszka w niczym niewyróżniającym się mieszkaniu, jeździ przeciętnym samochodem (przez wiele lat dojeżdżał do pracy rowerem albo przychodził pieszo). Media nie rozpisują się o jego romansach. Od wielu lat spotyka się z tą samą dziewczynę, którą poznał na studiach – Priscillą Chan, wolny czas spędza ze znajomymi. Z Facebooka wiemy, że lubi serial “Rzym” i powieść “Gra Endera”.

Kłopoty i kontrowersje


Spore kontrowersję wywołały zmiany, jakie zaszły na Facebooku, a które dotyczyły kwestii bezpieczeństwa. Zmiany te sprawiły, że takie informacje jak nazwisko, zdjęcia, lista przyjaciół były domyślnie oznaczone jako widoczne dla każdego. Skrytykowały to organizacje zajmujące się ochroną danych osobowych. To był dopiero początek. Później nadeszła głośna afera z wyciekiem danych wrażliwych zarejestrowanych użytkowników. Półtora miliona danych wrażliwych (sic!) zostało wykradzionych przez cyberprzestępców.  Zuckerberg osobiście przeprosił użytkowników Facebooka. Natychmiast poprawiono kwestie zabezpieczeń, ale niedługo narodziły się kolejne kontrowersję. Chodziło mianowicie o wysyłanie danych użytkowników firmom zewnętrznym. Dziś coraz więcej osób pyta jak naprawdę wygląda poziom bezpieczeństwa danych zalogowanych. Niektórzy nadal twierdzą, że fatalnie, a portal jest istnym rajem dla hakerów.

Social Network

Film, który wszedł właśnie do polskich firm okazał się kolejnym wizerunkowym problemem dla tego serwisu społecznościowego. Obraz wyreżyserowany przez Davida Finchera oficjalnie jest oparty na książce Bena Mezricha “Przypadkowi milionerzy”. Ale nie jest tajemnicą się, że “Social Network” jest głównie inspirowany Facebookiem – jego powstaniem, ewolucją, olbrzymim sukcesem i obecną dominacją wśród tzw. social media.. Film opowiada również o samym Zuckerbergu. 26-letni „miliarder w trampkach” wcale nie wydaje się być zadowolony z tego powodu.

- Po prostu liczyłem na to, że nikt nie nakręci filmu o mnie za mojego życia
– tłumaczył.

Źródło: Wprost, Lanpolis, wł
Tworzenie stron internetowych - Kreator stron WW